środa, 6 marca 2013

Egzotyczna plaża i Morze Południowochińskie

Marika: Wczesny ranek spędziliśmy na szukaniu najdogodniejszej drogi na plażę. Od razu odrzuciliśmy te, które były najbardziej rozreklamowane i turystyczne. Szukaliśmy miejsca gdzie nie będzie ludzi i dojazd nie będzie dłuższy niż 1,5 godziny. Na plażę Chung Hom Kok dotarliśmy w samo południe. Lekki wiaterek, szum Morza Południowochińskiego, miękki piasek, brak ludzi i zimne niemieckie piwo, to zdecydowanie najlepsza rzecz jaka do tej pory nam się przytrafiła. Dziś mogliśmy legalnie odpocząć po 17 dniach wspaniałej, lecz wyczerpującej azjatyckiej wędrówce. W naszej zatoce dryfował zacumowany 'piracki' statek z turystami na pokładzie. Od czasu do czasu można było usłyszeć oznaki dobrej zabawy.
Na horyzoncie widzieliśmy inne wyspy i m.in. kolejki górskie Disneyland'u, który ma własną linię metra. Okolica przeurocza, egzotyczne gatunki drzew i niskiej zieleni otaczały naszą plażę. Jedynymi towarzyszami stały się niebieskie, zielone i czarne motyle oraz jastrzębie, których było kilka. Te drugie, co jakiś czas latały nisko nad naszymi głowami w poszukiwaniu jedzenia.
Około 18 dotarliśmy na Central i tam zjedliśmy posiłek. Potem spacerek do Hard Rock Cafe i wróciliśmy na Kowloon. Tam udaliśmy się do portu gdzie kupiliśmy bilety na jutro na łódkę do Makau. Wracając weszliśmy na taras widokowy przy porcie i posiedzieliśmy tam chwilę. Dzień zaliczamy do bardzo udanych. Wyglądamy trochę jak krewetki, ale spokojnie - skóra zbrązowieje ;-)
Bardzo chętnie zabierzemy stąd pogodę, bo wcale nie uśmiecha się nam wracać do zimnego :-P

P.S. Żadne zdjęcia nie uległy przeróbkom, także nie mamy ze sobą statywu, więc wszelakie kosze na śmieci i inne takie służą nam jako półki :-) czasami Maciek bierze Kasię "na barana" kiedy nogi i ręce są za krótkie :-)




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz