poniedziałek, 4 marca 2013

Yangshuo i spływ rzeką Li

Marika: Jest niedziela. Wcześniej srawdziliśmy pogodę na weekend w Yangshuo i jak się okazało poniedziałek miał być najładniejszy. To też zadecydowało o podróży nocnym autobusem do Hong Kongu (początkowo w planach mieliśmy jechać w dzień, tak by dojechać na poniedziałek wieczór). Braliśmy pod uwagę koszt nocleg w HK; jest minimum 2 razy wyższy niż w Chinach. Takim sposobem noc spędzimy w autokarze z łóżkami i w HK będziemy około 9 rano.

Wymeldowaliśmy się o 12 i zostawiliśmy bagaże na recepcji. Korzystając z pogody i uroków rzeki Li, wynajęliśmy tratwę bambusową na rejs do Fuli Town i spowrotem. Błękitne niebo, zapach zielonej trawy, urokliwa rzeka, piękne góry, łąki, konie, lekka bryza, krótki rękaw, bambusowy kapelusz i okulary przeciwsłoneczne to zdecydowanie najlepszy zestaw na tak nielubiany dotychczas poniedziałek. Zrobiliśmy masę zdjęć, kręciliśmy filmy, a kiedy wróciliśmy na ląd odkrywaliśmy nieznane nam do tej pory zakątki miasteczka m.in. wodospad i promenadę nadrzeczną. Lunch zjedliśmy ponownie na ulicy. Tym razem próbowałam placków z warzywnym farszem i kolejny raz tortilli z kaczką. Kasia postawiła na makaron z japanelos i w końcu doczekała się ciastek z masy na gofry z nadzieniem czekoladowym (poprzednio przychodziliśmy za późno i były tylko z fasolą lub 'taro' ->do końca sami nie wiemy co to za warzywo, chyba fioletowy ziemniak; w McDonaldzie też z tym sprzedają ciastka). Maciek zaszalał i zjadł: zupę, placki i makaron. Przy rozmowie wyszło, że jeszcze nie tęskni za polskim jedzeniem, ale ja chętnie bym już zjadła schaboszczaka.

Po lunchu przeliczyliśmy ostatnie chińskie pieniądze (w HK są dolary hongkondzkie) i wydaliśmy je na prowiant na nocną podróż busem.ostatni spacer przez targowisko i nie mogłam się oprzeć - wytargowałam jeszcze koszulkę. Pani była twarda jak nikt wcześniej i długo walczyła. Zwykły, kolorowy chiński t-shirt, tyle, że dobry gatunkowo. Chciała za niego 580¥! Niby taki firmowy i fashion i ręcznie robiony. Ostatecznie oddała go za 65¥, a ja wciąż twierdze, że o 20¥ za dużo - to moja ostatnia pamiątka...oczywiście z Chin kontynentalnych ;-)

Wróciliśmy do recepcji wyczekując nocnej podróży. O 20:30 mamy transport na dworzec, a o 21 autokar na granicę do Shenzhen. Oby było lepiej niż w pociągu do Datong!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz